- fasola biała typu piękny jaś, całe opakowanie; bez znaczenia jest tu wielkość jasia, sprawdzi się w każdym rozmiarze, zdecydowanie nie pasuje natomiast inny typ fasoli, np. czerwona,
- liść laurowy,
- dwa jabłka i dwie gruszki, ewentualnie cztery jabłka (rozmiar średni),
- spora cebula,
- rozmaryn – łyżka świeżego bądź łyżeczka suszonego,
- suszone śliwki, jakieś dwie garście,
- chili,
- opcjonalnie miód,
- sól,
- oliwa,
Rzecz niezbyt skomplikowana, ale w swej prostacie doskonale
łącząca typowo jesienne składniki.
Fasola wymaga namoczenia, co może trwać od kilku do nawet 24
godzin. Nie powinna się zepsuć, nawet jeśli stan pozwalający na gotowanie
osiągnie już po kilku godzinach moczenia a mimo to nadal będzie tkwić w wodzie.
Stąd pomimo długiego czasu jaki upłynie pomiędzy rozpoczęciem przygotowań a
podjęciem konsumpcji, przyrządzenie fasoli nie jest pracochłonne i nie wymaga
zegarmistrzowskiej precyzji.
Fasolę ugotować w świeżej wodzie z listkiem laurowym,
prawie do całkowitej miękkości. Na tym etapieie nie należy jej solić – grozi
stwardnieniem.
Na osobnej patelni zeszklić posiekaną w
kostkę cebulę. Najlepiej na oliwie, ewentualnie jakiś bezwonny olej, masło moim
zdaniem nie pasuje ale nikomu nie bronię o innych tłuszczach zmilczę. Do szklącej się cebuli dodać posiekany rozmaryn.
Do zeszklonej cebuli zetrzeć dwa jabłka i dwie gruszki lub
cztery jabłka bądż jeszcze inną ich kombinację, tu pełna dowolność, wiele zależy od stopnia
kwaskowatości i słodyczy owoców oraz upodobań gotującego. Później, już na samym
końcu można posiłkować się miodem w celu uzyskania optymalnej i pożądanej
słodkości potrawy.
Kiedy fasola będzie gotowa a owoce z cebulą uzyskają konsystencję zbliżoną do papki, fasolę należy odcedzić i oba półprodukty połączyć
a następnie zagotować. W razie potrzeby można dolać nieco wody. Na tym etapie
do garnka trafiają śliwki; w całości lub delikatnie posiekane na większe
kawałki.
Dla uzyskania gęstszej konsystencji można rozgnieść część fasoli na
puree, najwygodniej po prostu łyżką o ściankę garnka.
Na koniec sól i chili do smaku (pieprz odradzam), następnie jeszcze jakieś
pięć, dziesięć minut na wolnym ogniu do połączenia składników. Jak to jednagrnkowiec, najlepiej
smakuje po przegryzieniu następnego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz